“Im grubsza warstwa kremu, tym lepiej”. Urodowe porady z lat 40. i 50.

Moda tamtych czasów (bardzo kolorowe sukienki i rozszerzane spódnice) jest inspiracją dla wielu z nas do dziś. A jak jest z poradami dotyczącymi pielęgnacji skóry?

Dzięki Youtubowi, mamy dziś szansę obejrzeć mnóstwo autentycznych, archiwalnych nagrań amerykańskich programów telewizyjnych. Wśród nich są i takie z lat 40. i 50. XX wieku. Niesamowite, jak bardzo zmienił się świat od tego czasu! Szczególnie ciekawe są programy skierowane do młodych kobiet. Znajdziemy tam wszystko: od modnych fryzur, poprzez zasady pielęgnacji skóry, trendy w makijażu i – oczywiście – ubiorze. Są nawet filmy w stylu “Get Ready With Me” – zupełnie jak u współczesnych influencerek… 

Moda tamtych czasów (bardzo kolorowe sukienki i rozszerzane spódnice) jest inspiracją dla wielu z nas do dziś. A jak jest z poradami dotyczącymi pielęgnacji skóry? Czy takie nagrania kryją w sobie zapomniane skarby? 

Sprawdźmy!

#twarz

“im grubsza warstwa kremu – tym lepiej”

O skórę twarzy dbano wtedy z wyjątkową troską i zaangażowaniem. Zaawansowane zabiegi kosmetyczne były jeszcze rzadkością, dlatego to właśnie od codziennej pielęgnacji zależał promienny wygląd cery. Niestety, wskazówka “im grubsza warstwa kremu – tym lepiej”, zupełnie nie przetrwała próby czasu. Dziś wiemy już, że ciężka warstwa kosmetyku utrudnia skórze oddychanie i może blokować pory, co jest pierwszym krokiem do wyprysków. Ta rada szczególnie szkodliwa jest w przypadku delikatnej, cienkiej skóry pod oczami. Obciążenie jej grubą warstwą kremu może skończyć się nawet opuchlizną i tzw. “workami pod oczami”. Na pewno nie o takim efekcie marzyły nasze babcie!

Podobne zastrzeżenia można mieć do kolejnej rady – stosowania wazeliny lub nawet… kuchennego smalcu na całą twarz, w roli rozświetlającej bazy pod makijaż. Efektów nawet nie potrafimy sobie wyobrazić!

Choć żele do oczyszczania twarzy istniały na rynku już jakiś czas, jako główny środek myjący wciąż często zalecano “szare mydło”. Dodatkowo – wcierane w skórę z jak największą energią i spłukiwane jak najgorętszą wodą. W ten sposób osiągano pożądany, “skrzypiący” efekt. Co z zasadą, by cerę pielęgnować delikatnie i łagodnie? Takie porady pojawiły się dopiero później, gdy zwiększyła się nasza wiedza o budowie i funkcjonowaniu skóry. Na szczęście, teraz mamy już świadomość, że nadmierne wysuszanie i podrażnienia naskórka powoduje jedynie szybszą i bardziej intensywną produkcję sebum.

#ciało

“hamburger – najlepszy wybór na śniadanie”

Oczywiście w poradnikach sprzed lat nie zabrakło również skutecznych sposobów na szczupłą sylwetkę. I choć większość rad opierała się na (wciąż aktualnym) zdrowym umiarze i świeżych warzywach i owocach, tu też znaleźć można perełki. Na przykład: zalecenia dotyczące zdrowego śniadania. Miały się w nim znaleźć: szklanka mleka, gotowane jajka i… hamburger. Mocny start! 🙂

#włosy

“włosy warto myć (nie za) często”

Jak nauczane były amerykańskie nastolatki – włosy warto myć często. Oczywista sprawa? To zależy, jak dokładnie rozumiemy słowo “często”. Jak tłumaczy narrator jednego z poradników – oznacza to nawet raz na… dwa tygodnie! Współczesna higiena włosów jednak bardziej do nas trafia…

#opalenizna

“opalone nogi zapewni ci sos pieczeniowy”

Nie mogliśmy pominąć tego tematu! W latach 40. i 50. złota, wakacyjna opalenizna (podobnie jak dziś) – była bardzo pożądana! Wiele kurortów wypoczynkowych reklamowało się właśnie obietnicą pięknego odcienia brązu po powrocie z urlopu… Niestety, rynek produktów do opalania dopiero raczkował. Konieczne były więc alternatywne sposoby na przyspieszenia efektów – takie jak… rozwijane srebrne folie, skupiające światło słoneczne. Efekt opalonych, wygładzonych nóg uzyskiwano też smarując je mieszanką herbaty i barwiących sosów kuchennych. Postęp w tej dziedzinie jest chyba największy – z ogromnym wyborem przyspieszaczy i bronzerów do opalania, w końcu możemy w pełni kontrolować uzyskiwane efekty!

Jesteście ciekawe urodowych tricków naszych babć, które w 100% przetrwały próbę czasu i warto je wypróbować? Oczywiście, takie też znaleźliśmy! Do zobaczenia w części 2 wpisu – już wkrótce.

A może same stosujecie rady, które przekazały Wam Wasze mamy, babcie lub nawet prababcie? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach – jesteśmy bardzo ciekawi!

Share this post:

More to read: